Klasztor i zakład wychowawczy sióstr sercanek w Zbylitowskiej Górze

…Działo ma zaś potworne rozmiary. Sam wylot działa pomieścić może dorosłą osobę. Pociski do niego, wielkości prawie człowieka…

Tym działem był ciężki moździerz oblężniczy z okresu I wojny światowej – M-Gerät – zwany potocznie „Grubą Bertą”. Skąd taka nazwa? Władysław Kopaliński w Słowniku mitów i tradycji kultury wyjaśnia, że nazwa odwołuje się do Berty Krupp, wnuczki Alfreda Kruppa „króla armat”. Działo produkowane było w zakładach Kruppa w Essen.
Ten militarny kolos, który w ciągu godziny mógł wystrzelić 10 pocisków kalibru 420 mm, ważących po 930 kg każdy, na odległość do 15 km, musiał być obsługiwany przez 250 osób. Produkowany był w dwóch wariantach: stacjonarnym, o masie 150 ton (umieszczonym na metalowej platformie, w wykopie ziemnym o głębokości 2 m i długości 11 m, przewożonym koleją, dwoma składami pociągów, w dziewięciu 20-tonowych elementach oraz ciągniętym, ważącym 42,5 tony (wyposażonym w krótszą lufę), który transportowany był w czterech częściach na specjalnych przyczepach, przy pomocy ciągników.
Istnieją przypuszczenia, że to właśnie z tego działa podczas I wojny światowej ostrzeliwano Tarnów, w tym budynek Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa Sacré Coeur, gdzie życie straciło 21 osób i kilkudziesięciu żołnierzy stacjonujących w klasztorze. Określenie „Gruba Berta” stosowano również do moździerzy kalibru 305 mm, stąd wielu historyków wątpiło, że w ostrzale Tarnowa użyto większego kalibru.

Zdjęcia